Z ekipą z Nadoskładu znamy się wiele lat, a poznaliśmy się oczywiście tutaj na Nadodrzu. Pamiętam jeden z ich pierwszych koncertów, który organizowaliśmy w nielegalnie zajętej przestrzeni. Pamiętam wielkie emocje, ogromne wsparcie ze strony publiczności, która – zadziwiło mnie to wtedy i wzruszyło – znała wszystkie teksty na pamięć. Miałem poczucie, że dzieje się coś bardzo ważnego. Hiphop ujawniał swój ogromny potencjał – stawał się platformą komunikacji, podkreślał więzi i wspólne położenie. To był rok 2012, od tego czasu przybyło lat i zmieniły się adresy, ale Nadodrze zostało konkretnym punktem odniesienia dla Sławka Zaremby, Kacpra Misiewicza i Patryka Narożnika. Spotykam się z nimi na klatce jednej z kamienic. W pobliżu krzyżują się ulice Rydygiera i Wincentego.